Droga 62 - Pomiechówek 05-09-2009r
Przyjechaliśmy do Pomiechówka dość późno bo ok. 15:30 Wyjeżdżając z Elbląga liczyliśmy się z tym, że paru pierwszych wykonawców nie zobaczymy. Najbardziej zależało nam żeby zdążyć na występ The Medley, bo nie byliśmy jeszcze na ich całym koncercie. Słyszeliśmy tylko pojedyncze piosenki w Mrągowie i w telewizji.
Znakomicie śpiewające rodzeństwo Bzinkowskich słyszeliśmy we Fromborku, a z Konradem Milczarskim nasze countrowe ścieżki spotkały się w tym roku parokrotnie. Nie mogliśmy wyjechać z Elbląga wcześniej więc pomyśleliśmy, że te występy sobie odpuścimy.
Jednak po dojeździe na miejsce okazało się że cała impreza ma poważne opóźnienie. Z powodu wyłączenia prądu spaliła się konsola akustyków i trzeba było zorganizować nową i wszystko jeszcze raz połączyć.
Powitanie w rejonie Warszawy jak zwykle było bardzo gorące. Mamy tutaj już dość dużą grupę znajomych i zawsze jest miło znowu ich spotkać. Czujemy się na tym terenie zawsze jak u siebie.
Koncert ponownie zaczął się po 16:00. Jako prowadzący występowali Magda "Wilczyca" Łuszczyńska oraz Mokołaj Kruczyński
Jako pierwsi po przerwie zagrali i zaśpiewali Agata i Gustaw Bzinkowscy. Cieszy widok tak młodych ludzi śpiewających utwory countrowe. Może za ich przykładem również inni spróbują tego stylu. Cieszyłbym się jeszcze bardziej gdyby takich młodych ludzi śpiewających a również takich którzy zajęliby się tańcem do muzyki country było więcej.
Swoje piosenki o miłości i polityce przypomniał Konrad Milczarski występując tylko przy toważyszeniu gitary.
Po jego występie na scenie zobaczyliśmy, rzadko przeze mnie oglądany zespół "Vermond City" z Krzysztofem Romaniszynem na czele. Ostatni raz słyszałem Krzysztofa i zespół w Mrągowie parę lat temu, gdy byli młodym dobrze zapowiadającym się zespołem. Po ich występie spodziewałem się więcej, dlatego trochę się zawiodłem. Dalej są dobrze zapowiadającym się zespołem, ale nie wiele więcej. Nie jestem specjalistą a tylko fanem, jednak ich występ nie powalił mnie na kolana. Byli bardzo dobrzy w tym co robili na scenie, ale nic poza tym. A szkoda bo mamy w Polsce mało młodych zespołów zajmujących się muzyką country. Krzysztof ma duży potencjał tylko jakby nie widać żeby szedł do przodu.
Potem na scenie pojawił się gość z zagranicy Damir Halilić. Ten to wiedział co robić z gitarą. Jeden człowiek a oczarował swoją grą cała publikę, czasami bardziej niż niejeden zespół.
Późnym wieczorem weszli na scenę, długo oczekiwani przeze mnie" The Madley" z Poznania. Nie zawiodłem się. Profesjonalizm słychać było w każdym dzwięku granym i śpiewanym przez ich "frontmena" Przemka Myszkowskiego,
Goście z Wielkopolski dali znakomity koncert. Byli świetni w każdym calu, a duet Przemka Myszkowskiego i zaproszonego przez niego na scenę Michała LONSTARA był znakomity.
Podczas występu "The Medley" przybył mi następny ulubiony polski wykonawca country. Czekam z utęsknieniem na nową płytę.
Z zagranicznych zespołów zobaczyliśmy oprócz wcześniej wspomnianego mistrza gitary, zespół z Litwy pod nazwą "Vixva". Młode, śpiewające dziewczyny i grający faceci. Od pobytu na Festiwalu w Visaginas jestem fanem zespołów litewskich i występ "Vixvy" jeszcze mnie w tym utwierdził. Widać było że kochają country i umieją się świetnie cieszyć tą muzyką i kontaktem z publicznością co rónież tej publiczności siępodobało i został prze "Vixve" zauroczona w całości.
Jak zwykle profesjonalny koncert dał niezawodny Tomek Szwed. Zaśpiewał sporą cześć ze swojego jakże bogatego repertuaru. Zawsze słucham go z nieustającą przyjemnością.
Pomiędzy występami muzycznymi mogliśmy podziwiać również dwa jakże różne zespoły taneczne. Różnią się wieloma rzeczami poza jednym, zawsze ogromną przyjemnością jest je oglądać. Oba zespoły, zarówno "Dancing Riders" jak i "Rodeo"prezentują pełen profesjonalizm i perfekcję wykonania.
Dancing Riders oprócz pokazu tańców liniowych zaprezentował nam opowieść o dzikim zachodzie na podstawie kopi strojów z tamtej epoki.
Rodeo pokazał żywioł w "Cloging" czyli odmianie stepowania. Momentami trudno było uchwycić ruchy nóg tancerzy i tancerek. Super
Żałujemy ze nie mogliśmy już zostać na występie "Alabamy". Mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda nam się wysłuchać ich interpretacji różnych utworów country
Generalnie, mimo różnych potknięć imprezę uważam za udaną. Warto było pojechać, posłuchać i zobaczyć. Warto było spotkać się i porozmawiać z innymi fanami Country. Publicznoś bawiła się znakomicie
Na pewno będziemy jeszcze zaglądali na imprezy organizowane przy drodze 62
Piotr "dzidzia" Pleskot
W galerii znajdziecie więcej zdjęć z tego ciekawego wydarzenia muzycznego
Zakaz kopiowania, rozpowszechniania części lub całości bez zgody redakcji COUNTRY.WORTALE.NET.
Prawdziwa cnota krytyk się nie boi... A zresztą - to dobrze, że dzidzia wytknął potknięcia. Następnym razem będzie można wyciągnąć wnioski i poprawić to, co złe. A to, co dobre - obroni się samo.
Fajna relacja ... ale czytałem ostatnio w Dyliżansie, że o naszych countrowych wykonawcach to trzeba pisać wyłącznie pozytywnie, bo inaczej można dostać po głowie :-) ... a w tym artykule są "elementy krytyczne" ... więc przy okazji gratuluję autorowi odwagi :-)pozdr.