Randy Travis - Around The Bend
Randy Travis Around The Bend
Prawdę mówiąc, życiorys młodego Randy Bruce Traywicka, bo tak się naprawdę nazywa nasz bohater, daleki jest od ideału i raczej nie powinien być wzorem do naśladowania. Co prawda jego tatuś, zagorzały fan country, bardzo pragnął, by choćby jeden z piątki synów czynnie uprawiał ukochany styl, ale długi czas nic z tego nie wychodziło. Randy nauczył się grać na gitarze zanim skończył dziesięć lat, lecz jako nastolatek wolał prochy i wódę. Do tego rozwalił skradziony przez siebie samochód, co się już zupełnie nie spodobało policji i sędziemu, który skazał go na pięć lat. W tym momencie jednak pojawia się koło niego dobry duch, bo gdyby nie pomoc doświadczonej damy, zafascynowanej jego głosem i osobowością, byłoby z nim krucho. To ona doprowadziła do debiutu młodego człowieka, a potem, gdy już związali się z sobą prywatnie i zawodowo, wyjechała z nim do Nashville i tak długo szturmowała drzwi wszystkich wytwórni płytowych, aż w końcu się udało. Nie ma sensu opowiadać z detalami życiorysu Travisa, bo taki pseudonim artystyczny przyjął, wystarczy powiedzieć, że w końcu dopiął swego, poznając słodki smak sławy i zaszczytów. Złote i platynowe płyty, czołowe miejsca list przebojów i setki tysięcy fanów stały się dla niego wręcz rutynową codziennością. Ostatnio go jakby na tych listach mniej, zastępują go inni, młodsi i mniej opatrzeni, ale to nie znaczy, że Randy stał się mniej interesujący. W każdym razie niespełna pięćdziesięciolatek jest w bardzo dobrej kondycji artystycznej, a najnowszym krążkiem zrobił miłą niespodziankę tym wszystkim, którzy sądzili, że na coś nowego już go nie stać. Choć jego repertuar z pewnością mieści się w obowiązującym, głównym nurcie country, większość utworów brzmi zaskakująco świeżo! Powiedziałbym nawet, że jego liczni konkurenci sprawiają wrażenie, że dla nich forma jest istotniejsza niż treść, a u Travisa odwrotnie: z całą pewnością wie o czym śpiewa, a tekst nie jest dla niego li tylko pretekstem do ładnego okraszania nut. Travis wyraźnie dojrzał i wreszcie sprawia przynajmniej wrażenie kogoś, komu zależy nie tylko na sukcesie komercyjnym. Są tu piosenki nowe, napisane w ciągu dwóch ostatnich lat, z dwoma wyjątkami: From Your Knees Leslie Satcher została napisana w 1999, a słynny utwór Boba Dylana, Don’t Think Twice It’s All Right powstał w 1963 roku. Przyznaję, że interpretacja tego ostatniego songu najbardziej mnie zaskoczyła, Randy potrafił tę opowieść o rozstaniu z dziewczyną przekazać wyjątkowo interesująco. Zaskakująca dla mnie była też decyzja o braku jakiejkolwiek własnej piosenki, choć przecież jest autorem co najmniej kilkunastu ciekawych przebojów! Godna szacunku powściągliwość, choć może z drugiej strony być dowodem chwilowej niemocy autorskiej. Jak by nie było, Travis nagrał świetne utwory i trudno mi wskazać te najlepsze. Wśród muzyków aż się roi od uznanych sław, wśród nich Paul Franklin grający na gitarze stalowej, Steve Gibson i Brent Mason na gitarach, skrzypek Larry Franklin, czy pianista Steve Nathan. Jednego tylko żal: po chwilowym wydłużeniu czasu trwania płyt, teraz niestety znów powrócono do zaledwie dziesięciu utworów i niewiele więcej, niż półgodzinnego spotkania z artystą. Tę nieprzyjemność osładza mi tylko dodanie krótkiej płyty DVD, na której można obejrzeć „brzydala z Północnej Karoliny”, jak się go czasem nazywa, podczas pracy. Dla tych, którzy country traktują serio, poznanie tego krążka jest obowiązkowe i już! Stangret
Lista utworów:
Zakaz kopiowania, rozpowszechniania części lub całości bez zgody redakcji COUNTRY.WORTALE.NET. Dodaj komentarz | ulubione płyty |