MANSON BAND „Nie pytaj mnie o drogę”
Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki. „Wleczemy” za sobą balast niepowodzeń, rozczarowań, nietrafionych wyborów, który dzięki niej „traci na wadze”. Manson porównał ją do pędzącego ekspresu, z którego nie sposób (i nie ma się ochoty) wysiąść. I tak „oficjalnie” pędzi nim dobre ponad 20. lat (choć myślę, że w wersji „nieoficjalnej”, to znacznie dłuższa podróż). Czasem jednak zwalnia, zatrzyma się, wejrzy w siebie i w ciszy zastanowi nad drogą, którą przebył i która jeszcze przed Nim. A potem (niekiedy dopiero po wielu, wielu latach) dzieli się tym z innymi. I oto nadszedł czas „odkrycia kart”. Mam właśnie przed sobą taki „pamiętnik podróżny”, będący refleksją dojrzałego muzyka o życiu, zatytułowany „Nie pytaj mnie o drogę”. Od kilku dni zgłębiam jego materię. Manson Band, to dotąd mało uczęszczany przeze mnie rejon, nie licząc pojedynczych „zapisków” w płytowych składankach. Porównywany przez niektórych do Lynyrd Skynyrd. Hmmm… może i w sferze muzycznej „małe co nieco” ;) Ich łączy, wszak to reprezentanci southern rock’a, a zatem zbieżności są jak najbardziej naturalne. Jednak wokalnie, to zupełnie inne brzmienie. W ślad za mocniejszym uderzeniem, spodziewałam się równie mocnego głosu. Muszę szczerze przyznać, że Manson nie jest urodzonym piosenkarzem, ale to nie zmienia faktu, że muzykę ma w sobie, co pozwala tworzyć tak dobre utwory. Brakuje mi w Jego głosie lekkości i miękkości. Jednak wspomagany głosami innych, nabiera kolorytu i ciepła. Zatem proponuję więcej zespołowego śpiewania. :) Ale... pomijając wokal, utwory Mansonów mają w sobie to, co zdecydowanie cenię w piosenkach country i około country'owych. Mianowicie... po pierwsze, tekst z „treścią”. Opowiadają, mniej lub bardziej z naszymi tożsame, historie, po raz kolejny potwierdzając, że życie jest najbardziej inspirującym "materiałem do obróbki". Choć, z uwagi na moją wrażliwą naturę, brakuje mi trochę poetyki w Mansonowych słowach i pewnych niedomówień, skłaniających słuchaczy do uruchomienia szarych komórek. Drugą wartością jest melodia, która coraz rzadziej gości w produkcjach współczesnych twórców, określających siebie mianem "artystów" (a co gorsza… szczególnie przez innych, „gwiazd”). Piosenki Mansonów niezaprzeczalnie tę melodię mają. Podoba mi się zgranie instrumentów, harmonia dźwięków, cieszy obecność harmonijki ustnej, tworzącej osobliwy klimat. Myślę jednak, że może warto by pokusić się o wzbogacenie sprzętu o instrumenty klawiszowe, a perkusji dać większe pole do popisu, oprócz nadawania rytmu piosenkom. „Nie pytaj mnie o drogę”, to tego typu płyta, która z kolejnym przesłuchaniem, dojrzewa. Im dłużej jej słucham, tym więcej nabiera rumieńców. Zalecam solidne podkręcenie głośników. Wtedy najpełniej poczuje się jej moc i przesłanie. W ogóle wydaje mi się, że powołaniem Mansonów jest jednak scena. To tam "oddychają" pełną muzyczną piersią, odkrywają siebie, ładują energią czującego odbiorcy. Studio Ich w pewnym stopniu ogranicza i odziera z emocji. Tak to, w każdym razie, widzę. Mam nadzieję, że następną propozycją będzie właśnie płyta koncertowa. Takie lubię najbardziej, gdy można zamknąć oczy i zanurzyć się w każdym akordzie „frunącym” ze sceny i „szmerze” publiczności. A może i kiedyś mnie będzie dane usłyszeć Ich „w plenerze”. Oby! Myślę, że tak brzmią najlepiej, bo żywa materia jest niczym nawóz, na którym rozkwitają.
Manson Band ma serce nie tylko do muzyki. Od lat ubarwia swoją grą akcje oddawania krwi na rzecz dzieci i uczestniczy w koncertach WOŚP. I tutaj niski ukłon w Ich stronę. Poza tym „przewodnik” zespołu jawi mi się jako postać autentyczna, szczera i uczciwie pokorna. I życzę z całego serca, aby takim pozostał. I zawsze był sobą, bo nie ma nic gorszego, jak artysta bez własnej osobowości, nieustannie kogoś naśladujący.
Ale Mansonom to nie grozi. Przez lata zbudowali swój wizerunek, stali się rozpoznawalni, świadomi swoich możliwości.
Pozostaje mi tylko życzyć zespołowi artystycznego spełnienia, niekończącego się, nader twórczego „romansu” z krainą dźwięków i drogi, po trosze wyboistej, bo właśnie takowa wydobywa to, co najlepsze z pokładów duszy artysty.
Pozdrawiam Barbara Knappik Rozdziały „pamiętnika”: 1. Miasto nocą (sł. i muz. Jan Manson) 2. Mama (sł. i muz.. Jan Manson) 3. Jestem sędzią (sł. i muz. Jan Manson) 4. Być może tak (sł. Jan Manson, muz. Darek „Goryś” Górczyński) 5. Nie pytaj mnie o drogę (sł. i muz. Jan Manson) 6. Dzisiaj to wiem (sł. i muz. Jan Manson) 7. Hej USA (sł. i muz. Jan Manson) 8. Jesteś moim snem (sł. i muz. Jan Manson) 9. Czas jak rzeka (sł. Jan Manson, muz. Jan Manson i Darek „Goryś” Górczyński) 10. Za kołnierz nie wylewam (sł. Jan Manson, muz. Darek „Goryś” Górczyński) 11. Więzień paranoi (sł. i muz. Jan Manson) 12. Barwy we mgle (sł. Jan Manson, muz. Darek „Goryś” Górczyński
A na wędrówkę zapraszają: Jan Manson - gitara, śpiew Darek „Goryś” Gorczyński - gitara Jarek „Chudy” Hermanowicz - gitara Grzegorz „Pauza” Woźniak - perkusja Bodzio „Boczek” Chojnowski - bas Bogdan „Bobesz” Mróz - harmonijka, śpiew oraz gościnnie Viola Mikulska-Barzyk - chórki
Zakaz kopiowania, rozpowszechniania części lub całości bez zgody redakcji COUNTRY.WORTALE.NET. Dodaj komentarz | ulubione płyty |